Maria Magdalena – część 2
Publikowany tekst jest moim własnym przekładem drugiej części kazania VII Mikołaja z Kuzy Remittuntur ei peccata multa, obejmującej akapity od 19 do 22. Tłumaczenia cytatów biblijnych podaję za przekładem ks. Jakuba Wujka.
DIALOG O ŁASCE USPRAWIEDLIWIENIA
Mario, dlaczego weszłaś i upadłaś ze łzami do stóp Pana?
Odpowiada: Ponieważ proszę o łaskę.
Cztery rzeczy są potrzebne do ożywienia niepobożnego człowieka: wylanie łaski, odpuszczenie winy, skrucha i poruszenie wolnej woli. Winę odpuszcza się za sprawą Bożego daru, jednak nie bez udziału wolnej woli. Przez darmo daną łaskę wolna wola wstrzymuje się od złego i zostaje pobudzona ku dobru. Jeśli wola współodczuwa i współdziała z łaską, łaska darmo się udziela.
Bóg nie stworzył grzechu i nic nie jest tak przeciwne Bogu jak grzech, ponieważ odwraca nas od Niego, zniekształca wolną wolę, niszczy dar łaski, prowadzi do kary wiecznej. Zniekształcenie Bożego obrazu i zniszczenie łaski są unicestwieniem ku śmierci. A ponieważ obraza Boga jest równie nieskończona jak Bóg, zatem nikt sam z siebie nie może podnieść się z upadku, chyba że zostanie stworzony na nowo w życiu łaski i obraza zostanie załagodzona. Ten, który jest początkiem stworzenia, jest też początkiem nowego stworzenia, czyli Słowem Ojca. Odnawia, nie naruszając nadanych praw. Nie ogranicza wolnej woli, ale pozostawia jej wolność. Zatem dla odkupienia winy potrzeba nie tylko wylewu łaski, ale i zgody człowieka, który odkupuje swoje winy przez znienawidzenie wszystkich grzechów oraz wprowadza łaskę przez upodobanie i akceptację darów Bożych, które nazywamy poruszeniem wolnej woli. Do chwały dochodzi się przez poruszenie wolnej woli dzięki darmo danej łasce, zgodziwszy się na nią i współdziałając z nią chętnie aż do końca. Łaska współdziała z wolną wolą jak jeździec z koniem.
Zatem rzecze Maria: Przyszłam chora do lekarza, bez którego nie mogłam zostać uzdrowiona, i uprosiłam, aby móc ucałować jego stopy i zrosić je łzami.
Jak tam weszłaś, Mario?
Odpowiada: Nieustraszenie, ponieważ bardzo potrzebowałam lekarza. I przystąpiłam z pokorą po trzech stopniach do nóg mego Pana. Gdy byłam na ziemi grzeszników, pojawił się strach przed karą, zobaczyłam wieczną nagrodę i zaczęłam kochać. Zrozumiałam, że z jednej strony lekceważę jakąkolwiek światową pomyślność, a z drugiej jestem cierpliwa w przeciwnościach.
Wstąpiłam na pierwszy stopień przez pogardę świata, na drugi przez zaparcie się siebie, na trzeci przez pokorną miłość Chrystusa. I tak pewną i najkrótszą drogą znalazłam Tego, którego kochałam.
Lamentowałam i wylewałam strumienie łez, aby wylała się ze mnie woda i wszedł ogień: ogień miłości, drewno współczucia i ofiara pobożności. Przyniosłam drogocenny olejek, znakomity i pachnący, ponieważ szukałam czegoś o dużej wartości, rozkosznym zapachu, pięknym wyglądzie. Był to olejek nardowy, ponieważ uniżyłam się do stóp Mistrza jak niskie i pachnące drzewo nardu, tak że rozszedł się jego zapach. Zniżyłam się do stóp Pana i zostałam wywyższona. Spaliłam się, aby zapachnieć, uśmierciłam, aby powstać.
Płakałam ze skruchą, gdy wstępowałam na pierwszy stopień przez oczyszczenie się wobec takiego Króla. Płakałam ze współczuciem na drugim stopniu, gdy stałam przy grobie z olejkiem do namaszczenia. Płakałam na trzecim stopniu pobożności, kiedy po zmartwychwstaniu znalazłam Tego, którego szukałam. Wtedy kąpiel płaczu oczyściła moją duszę.
Płakałam na pierwszym stopniu, ponieważ poznałam, że jestem nieczystą grzesznicą i oczy moje wylały strumień wody. Opłakiwałam dotychczasowe życie: „Biada mi, ponieważ życie moje zostało przedłużone!” Płakałam, ponieważ bałam się piekła. Płacząc, lamentowałam w nocy, to jest w grzechu.
Na drugim stopniu płakałam, ponieważ zrozumiałam, że Chrystus się wcielił, aby mnie wyzwolić. I takie były łzy i chleb dniem i nocą. Płakałam, ponieważ współczułam ludzkiej nędzy. Płakałam z pragnienia niebieskiej ojczyzny. Siedziałam nad rzeką Babilonu, rozważając przemijalność świata i wspominając Syjon, ojczyznę niebieską.
Mario, dlaczego wcześniej nie płakałaś i tak długo z tym zwlekałaś?
Maria: Ponieważ nie pozwalało mi na to wywyższenie pychy. Wysokie góry są suche, a tylko doliny wilgotne. Byłam pochłonięta ziemskimi rzeczami, miałam serce zatwardziałe, byłam zajęta tylko troską o zaspokojenie żądz i wyschnięta z powodu ich gorąca. Byłam szalona i głupia, że nie płakałam. Moje serce zlodowaciało wielością grzechów, aż nastał ciepły dzień słońca sprawiedliwości, mego Chrystusa.
Pomyślałam o Annie, o której mówi Pierwsza Księga Samuela, która „będąc gorzkiego serca, modliła się do Pana, płacząc hojnie” i została wysłuchana. Pomyślałam o wysłuchanym płaczu Ezechiasza. O Izajaszu: „Słyszałem modlitwę twoję i widziałem łzy twoje”. Zarówno Tobiasz, jak i Sara zostali wysłuchani poprzez płacz. Zarówno Judyta, jak i Dawid: „położyłeś łzy moje przed oblicznością Twoją”. I tak zrozumiałam, że Boga poruszają łzy. Więc weszłam i zapłakałam.
O Mario, co uprosiłaś?
Maria: Odpuszczenie grzechu, łaskę i szczęście. Uprosiłam nowego Oblubieńca. Łaska Boża oblała za pośrednictwem moich łez odmienność i zmazę mojej duszy, zniosła winę i karę, uczyniła mnie sobie wdzięczną oblubienicą.
O, Mario, jaką łaskę znalazłaś, że została darowana nie tylko wina, lecz nawet i kara za wszystkie twoje grzechy, tak że wyzwolona od piekła i czyśćca oczekiwałaś bezpośrednio samej chwały? Ach, jak wielka była twoja skrucha! Przystąpiłaś odważnie do nóg Pana, Boga i człowieka. I ucałowałaś je. Powiedz dlaczego?
Maria: Na pierwszym stopniu, na jaki wstąpiłam, ucałowałam Jego stopy. Na drugim stopniu ucałowałam ręce, wtedy, kiedy został złożony z krzyża. Potem na pustyni ucałowałam Jego usta. I teraz całkiem osiągnęłam widzenie „twarzą w twarz”. Połączyłam się z Nim w chwale.
Z pokorną skruchą ucałowałam Jego stopy. Porażona ucałowałam prawą stopę miłosierdzia. I wyciągnął Pan do mnie w najwyższej przyjaźni lewą stopę, która była aż do tego czasu bardzo mi przeciwna, czyli stopę sprawiedliwości i prawdy. Wtedy według porządku natury wzrosła we mnie głęboka miłość i w tym samym czasie mój Kochanek wlał we mnie miłość i łaskę i odpuścił mi liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowałam. Moja dusza była bowiem zarażona i mocno zardzewiała z powodu grzechów, a wielki ogień miłości nagle ją oczyścił.
Wszystko to, co było we mnie próżne, było przeciwne czci Boga. Oczy wylały łzy, które obmyły nogi, włosy je otarły, olejek pobożności i skruchy je namaścił. I ja, która byłam grzesznicą, zostałam przemieniona w oblubienicę Pańską. Zasadzono we mnie miłość, która przez całe moje życie nie ustawała we coraz to głębszym wzrastaniu.