O pięknie

Katedra Saint Denis // fot. K. Kijewski
 
Katedra Saint Denis // fot. K. Kijewski

Dla myślicieli starożytności i średniowiecza tym, co powinno wyróżniać każde dzieło sztuki, także to, którym jest świat materialny, było piękno. Na czym jednak ono się zasadza? Pewien tajemniczy myśliciel, który najprawdopodobniej był mnichem syryjskim żyjącym na przełomie V i VI wieku, a którego dziś nazywamy Pseudo-Dionizym Areopagitą, zaproponował w swoim dziele Imiona boskie ważną definicję piękna. Oprócz Imion boskich Areopagita był autorem takich dzieł jak: Hierarchia niebiańska, Hierarchia kościelna, Teologia mistyczna oraz Listy, które składają się na zestaw zwany Corpus Dionysiacum przełożony ostatnio na język polski przez prof. Marię Dzielską (Kraków 1997, 1999). Dionizjańskie określenie piękna przytaczam tutaj za podręcznikiem Władysława Tatarkiewicza, gdyż w sposób szczególny zaakcentowane tam zostały elementy składające się na piękno: „Nadbytowe piękno zowie się pięknością dlatego, że z niego całej rzeczywistości udziela się odpowiednie dla każdej rzeczy piękno, a także dlatego że jest ono przyczyną proporcji i blasku, jako że na kształt światła oświetlając wszystkie rzeczy i zalewając je swymi promieniami daje im udział w tworzeniu piękna, i jeszcze dlatego, że wszystko do siebie przyzywa (stąd jego grecka nazwa) i dlatego, że wszystko we wszystkim sprowadza do jedności” (cyt. za: W. Tatarkiewicz, Historia estetyki, t. 2, Warszawa 1988, s. 36).

Istotą piękna jest zatem odpowiednia proporcja części, która jest źródłem jedności oraz blask. Pseudo-Dionizy Areopagita połączył w swojej definicji podstawowe intuicje starożytnych autorów na temat piękna. Na harmonijny zestrój części jako na ten czynnik, który decyduje o pięknie danej rzeczy zwracali uwagę pitagorejczycy i Platon (427-347 przed Chr.), natomiast Plotyn (204-270) podkreślał raczej fakt, że najpiękniejsze jest to, co proste, a czego przykładem jest ogień. Zaproponowane przez Areopagitę określenie piękna stało się dobrem wspólnym wieków średnich i to nie tylko ze względu na cześć, jaką otaczano postać Dionizego. Szacunek, jakim cieszył się Areopagita miał źródło w swoistej mistyfikacji. Sam autor Corpus Dionysiacum stylizował się na Dionizego, którego św. Paweł nawrócił mową na ateńskim Areopagu, zgodnie z opisem zawartym w Dziejach Apostolskich (17, 34). Kiedy pisma rzekomego Dionizego Areopagity dotarły w roku 827 na łaciński Zachód, od razu utożsamiono ich autora ze św. Dionizym, patronem Francji, który w połowie III wieku poniósł męczeńską śmierć, a na miejscu jego ostatniego spoczynku wzniesiono bazylikę Saint-Denis. Bardzo powoli i z trudem uświadamiano sobie, że każda z tych postaci miała własną, odrębną biografię.

            Do pism Pseudo-Dionizego nawiązywało wielu myślicieli średniowiecznych: mistycy i artyści nieustannie szukali w nich inspiracji. Sformułowana przez Dionizego definicja piękna znalazła swoiste ucieleśnienie w strukturze gotyckiej katedry – przepełnionej światłem budowli o szlachetnej proporcji. Literackie ujęcie tego, w jaki sposób Dionizjańska wizja piękna realizowała się w konkretnym dziele sztuki przedstawił Umberto Eco w swojej słynnej książce pt. Imię róży. Jeden z jej bohaterów, młody Adso wraz ze swoim mistrzem, Wilhelmem z Baskerville, zwiedza skryptorium benedyktyńskiego opactwa. W tym opisie zawierają się zarówno najważniejsze czynniki, które według Dionizego stanowiły o pięknie, jak i opis oddziaływania tego piękna na człowieka: „Dotarłszy na szczyt schodów, weszliśmy przez północną basztę do skryptorium, a kiedy już się tam znaleźliśmy, nie mogłem powstrzymać okrzyku podziwu. (…) Dzięki tak licznym oknom wielką salę rozweselało światło wszędzie jednakie i rozproszone, chociaż mieliśmy zimowe popołudnie. Szyby nie były kolorowe jak szyby w kościele; spajający je ołów przytrzymywał kwadry bezbarwnego szkła, by światło, możliwie najczystsze, niezabarwione ludzką sztuką, służyło swemu przeznaczeniu, to jest oświetlaniu znoju czytania i pisania. Wielekroć i w różnych miejscach widziałem później skryptoria, lecz żadnego, gdzie w strumieniach fizycznego światła, które odsłania cały splendor pomieszczenia, tak wyraźnie jaśniałaby sama duchowa zasada wcielona przez owo światło, claritas, źródło wszelkiego piękna i wszelkiej wiedzy, niezbywalny atrybut proporcji tej oto sali. Trzy bowiem rzeczy przyczyniają się do stworzenia piękna: przede wszystkim niepodzielność lub doskonałość, i dlatego za brzydkie mamy rzeczy niebędące całością; następnie należyta proporcja albo też harmonia; a wreszcie jasność i światło, i rzeczywiście nazywamy pięknymi rzeczy jasnej barwy. A ponieważ wizja piękna zawiera w sobie spokój, ze swej natury zaś skłonni jesteśmy za to samo brać chronienie się w pokój, dobro lub piękno, poczułem, że ogarnia mnie wielkie ukojenie, i pomyślałem, jak dobrze musi być pracować w tym miejscu” (tł. A. Szymanowski, Warszawa 2009, s. 109-110).

Agnieszka Kijewska

Postać św. Dionizego, Muzeum Cluny, Paryż fot. K. Kijewski

Postać św. Dionizego, Muzeum Cluny, Paryż; fot. K. Kijewski

Skomentuj

Your email address will not be published.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.